PROJEKT PREZYDENCKI

Data publikacji: 03 Styczeń 2012

W kancelarii Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego trwają prace nad projektem ustawy o wzmocnieniu udziału mieszkańców w działaniach samorządu terytorialnego, o współdziałaniu gmin, powiatów i województw oraz o zmianie niektórych ustaw. Po lekturze ostatniej dostępnej mi wersji projektu (oznaczonej – 31 X 2011 r.) – przyznam się szczerze – mam mieszane uczucia. Cytując klasyka – „Jestem za, a nawet przeciw”.

Najpierw jednak uwaga generalna. Błędem jest przygotowanie kolejnego odrębnego aktu prawnego regulującego wycinek zasad funkcjonowania jednostek samorządu terytorialnego. Skutkiem tego jest pogłębienie rozproszenia przepisów „konstytucyjnych” dotyczących samorządu, które powinny znajdować się w jednym akcie prawnym. Aż się prosi, aby np. przepisy dotyczące „obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej” znalazły się po prostu w ustawach o samorządzie gminnym, powiatowym i wojewódzkim. Przygotowując swój projekt Prezydent RP powinien skorzystać z okazji i skończyć z sytuacją, w której zdarza się, że jednakowe uregulowania prawne dotyczące gmin, powiatów i województw są zapisywane w różnych ustawach z użyciem różnych sformułowań. Nieskromnie dodam, że projekt takiej ustawy – kodeksu ustroju samorządu terytorialnego - przygotowany przez Stowarzyszenia Rzeczpospolita Obywatelska, można ściągnąć z naszej strony internetowej.

Przejdźmy do szczegółów prezydenckiego projektu. Najpierw plusy.  Za taki uważam proponowaną likwidację rocznego absolutorium w dotychczasowej formule. Udzielanie absolutorium jest w projekcie przeniesione do Regionalnych Izb Obrachunkowych i sprowadzone wreszcie do właściwego formalno-rachunkowego formatu. Zamiast tego proponuje się wprowadzenie udzielania przez Rady i Sejmiki skwitowania organowi wykonawczemu, które ma być oceną całokształtu działań, a nie tylko mechaniczną analizą słupków budżetowych. To dobry pomysł postulowany przez niektórych samorządowców od wielu lat. Debata prowadzona w Sejmiku czy Radzie jest z natury swej rzeczy polityczna (oczywiście w wymiarze lokalnym) i dlatego bardzo często zdarza się, że absolutorium udzielane lub nieudzielane jest pod kątem politycznym, a nie formalno-rachunkowym. Tymczasem od dwudziestu jeden lat nasz ustawodawca udaje, że jest inaczej. Dobrze, że ktoś wreszcie posłużył się w tej sprawie zdrowym rozsądkiem.

Następnym plusem jest wykonanie kroku w kierunku zniesienia zakazu łączenia mandatu samorządowego z mandatem parlamentarnym. Póki, co w skromnym wymiarze – projekt ustawy dopuszcza łączenie mandatu wójta oraz funkcji starosty z mandatem senatorskim. To niewiele, ale jest to krok we właściwym kierunku. Wszystkich, którzy chcą uzasadnienia odsyłam do zakładki „Komunikaty” na naszej stronie gdzie można zapoznać się z informacją o debacie „Samorządowy Senat – czy i jak?” jaka odbyła się w Klubie Samorządowym Stowarzyszenia w dniu 8 XII 2011 r.

Trzecim plusem, na jaki chciałbym zwrócić uwagę jest wprowadzenia tzw. „zespołów współpracy terytorialnej”. Za tą tajemniczą nazwą kryje się namiastka związku metropolitalnego. Jako, że jestem mieszkańcem aglomeracji katowickiej szczególnie mnie to cieszy. Co prawda zapisy prezydenckie przewidują dobrowolność członkostwa w zespole, a akurat naszej aglomeracji przydałby się związek obligatoryjny, to znowu jest to krok w dobrym kierunku. Wreszcie ktoś w tej sprawie zamiast gadać chwycił byka za rogi.

Pozytywnie oceniam też koncepcję „wysłuchania obywatelskiego”. Aczkolwiek dostrzegam szczyptę centralistycznego cynizmu – na szczeblu rządowym wysłuchania są całkowicie fakultatywne, a na szczeblu samorządowym, w niektórych sprawach mają być obligatoryjne. Cóż, co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. Z pewnym wahaniem popieram też zapisy dotyczące konsultacji społecznych. Warto tutaj dostrzec fakt, iż prezydenccy kanceliści pod wpływem uwag samorządowców dostrzegli, że niezależnie od długości i wielości konsultacji, ostateczną suwerenną decyzję muszą podjąć ci, którzy w wyniku aktu wyborczego ponoszą za nią odpowiedzialność. Z drugiej strony jest niemal pewne, że konsultacje będą też środkiem do prowadzenia, za publiczne pieniądze, lokalnych wojenek politycznych. Ale mechanizmów demokratycznych nigdy dość. Konsultacje w kształcie zaproponowanych w ustawie są warte zaakceptowania.

Czas na łyżkę dziegciu. Minusem jest niewątpliwie pomysł likwidujący Zarządy Powiatów, jako organy kolegialne. Starosta podobnie, jako obecnie wójt, burmistrz czy prezydent miasta ma stać się jednoosobowym organem władzy. Uważam, że to zły pomysł.  Takie rozwiązanie jest błędem natury instytucjonalnej. Składa na barki jednej osoby indywidualną odpowiedzialność za decyzje administracyjne, których czasami nie jest wstanie zweryfikować. O ile w przypadku bezpośrednio wybranego wójta jest to w jakimś sensie zrozumiałe, acz nadal niewłaściwe, to w przypadku starosty wybieranego przez Radę Powiatu jest to całkowicie już nieuzasadnione. Kolegialność powinna być tutaj zachowana.

Następnym minusem jest propozycja powołania konwentów powiatowych, wojewódzkich oraz for debaty publicznej. To przykład chciejstwa legislacyjnego, którym próbuje się uregulować kwestie niedające się uregulować. Jeśli bowiem starosta nie potrafi dogadać się z burmistrzami i wójtami ze swojego powiatu to żadna proteza w postaci konwentu do tego nie doprowadzi. Stworzenie kolejnego biurokratycznego ciała nie zastąpi umiejętności prowadzenia dialogu. Kształt zaś proponowanych „lokalnych for debaty publicznej” wskazuje, że staną się szybko instytucjami fasadowymi.

Niepotrzebnym elementem umieszczonym w ustawie jest „zapytanie obywatelskie”. W gruncie rzeczy powiela się już istniejące przepisy dotyczące informacji publicznej. Dodatkowo konstrukcja prawna tego pomysłu powoduje, że radni, członkowie organu stanowiącego będą musieli tłumaczyć się także za te decyzje organu wykonawczego, czyli wójta lub zarządu, na które nie mają wpływu. Lepiej skupić się na wzmacnianiu przepisów dotyczących informacji publicznej.

Projekt ustawy ma być przesłany do parlamentu, według ostatniej informacji, w lutym 2012 r. Jest jeszcze trochę czasu. Zachęcam, więc do skorzystania z pomysłu naszego Stowarzyszenia na kodeks ustroju samorządu terytorialnego.

JKC